Andre Comte-Sponville „Duchowość ateistyczna – wprowadzenie do duchowości bez Boga”

duchowość ateistyczna

baner-konkursowy1

 

 

 

duchowość ateistyczna
Fot. www.czarnaowca.pl

Duchowość kojarzy nam się jako ostatni bastion religii, w którym zachowuje pozycję niezaprzeczalnego autorytetu. Religia ma wnosić w nasze życie transcendencję, która wyprowadza człowieczego ducha poza ciasny, pragmatyczny racjonalizm. Transcendencja – religijna duchowość – stała się napędem świata myśli i obyczajów, utrwalonych w dziełach sztuki, wyrafinowanych tekstach, symboliki i liturgii. Te elementy tworzą kulturową tradycję w chrześcijańskiej Europie, stają się spoiwem wspólnoty, do której się należy.

 
Nabyłem ostatnio książkę Andre Comte-Sponville’go „Duchowość ateistyczna”, wydawnictwa Czarna Owca 2011, w przekładzie Elżbiety Aduszkiewicz, w której autor podważa opinię o niezaprzeczalnym autorytecie transcendentnej, religijnej duchowości. Termin duchowość ateistyczna z pozoru wydaje się nam sprzecznością porównywalną do powiedzenia sucha woda. Już w przedmowie, autorstwa Adama Aduszkiewicza dowiadujemy się, że to wcale nie jest takie oczywiste czy jednoznaczne. Przypomina nam, że tak naprawdę chrześcijaństwo po prostu zagarnęło to, co najcenniejsze z greckiej i rzymskiej refleksji moralnej. Aduszkiewicz dodaje, że chrześcijaństwo nie może uzurpować sobie prawa do wyłączności tego, co nazywamy moralnością, gdyż „Świadomość moralna, zdolność do zachowań powszechnie uznawanych jako ludzkie czy moralne jest czymś bardziej fundamentalnym niż jakakolwiek religia” ˡ.
 
Aby zrozumieć pojęcie duchowości ateistycznej, Autor precyzyjnie wyjaśnia nam, czym jest duch i czym jest duchowość w sensie ogólnym. Poprzedza to rozważaniami na temat tego, czy możemy się obejść bez religii i czy w ogóle można być pewnym, że Bóg jest lub go nie ma. I stawia pytanie: czy do przeżywania duchowości On jest nam potrzebny? Posłużę się dość ciekawym i znamiennym cytatem: „Wszelka religia wynika, przynajmniej po części, z duchowości; ale nie każda duchowość musi być religijna. Niezależnie od tego, czy wierzycie w Boga, w nadprzyrodzoność i w sacrum, musicie się skonfrontować z nieskończonością, wiecznością oraz wami samymi. Do podjęcia tej konfrontacji wystarczy natura. Wystarczy nasza własna tymczasowa i względna skończoność” ². Mnie te słowa – przede wszystkim w kontekście rozważań Andre Comte-Sponiville’a – przekonują.

 

 
Rozwieję wszelkie obawy. Andre Comte-Sponiville, choć jest filozofem w ścisłym tego słowa znaczeniu, podsuwa nam książkę bardzo łatwą w odbiorze. To nie jest naukowa rozprawa filozoficzna przeznaczona dla elitarnej grupy akademickich adeptów szkoły filozoficznej. W czasie jej lektury nie będzie nam potrzebna znajomość zawiłych teorii Platona, Arystotelesa, Kartezjusza, czy Nietzschego. Wprawdzie w książce autor zahacza o zagadnienia filozofii, szczególnie tej przez niego preferowanej, w wydaniu Montaigne czy Spinozy, ale robi to w sposób bardzo przystępny i przejrzysty. I co jest nie bez znaczenia, lektura może się okazać w równej mierze wartościowa dla wierzących, jak i niewierzących. Pierwszym pozwala stanąć wobec pytania, co wyróżnia ich postawę. Moralność? Doświadczenie tajemnicy, mistyka? Drugim pozwala uporządkować argumenty, którymi powinni się kierować w swoim życiu duchowym, bo przecież nie są od tej duchowości wolni.
 
Polecam tę lekturę wszystkim tym, którym nie wystarczają dogmatyczne i autorytatywne przekazy na temat duchowości. Dowiemy się z niej, że ateizm nie oznacza zamknięcia na duchowość i że religia, jaką dziś znamy, nie ma na nią wyłączności. Znajdziemy tu próbę odpowiedzi na najbardziej nurtujące nas pytania o miłość, wolność, odpowiedzialność, które trzeba skonfrontować z cierpieniem i śmiercią, bez uciekania się do religijnych recept na każdą z tych sytuacji.

 

„Duchowość ateistyczna – wprowadzenie do duchowości bez Boga”
autor Andre Comte-Sponville
tłumaczenie Elżbieta Aduszkiewicz
Wydawnictwo Czarna Owca, Warszawa 201, str. 220
Przypisy:
ˡ „Duchowość ateistyczna”, Andre Comte-Sponville, Wydawnictwo Czarna Owca, Warszawa 2011, str. 7
² – tamże, str. 144

 

 

Kornel Wolny

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.