Assassin’s Creed: Bractwo

Bractwo

konkurs - wstawka

 

 

 

 

 

Bractwo
Seria Assassin’s Creed doczekała się właśnie trzeciej części, co może świadczyć o jej wielkiej popularności. A dla graczy, którym growych przygód Desmonda (w różnych wcieleniach) jest ciągle za mało, możemy polecić książki autorstwa Olivera Bowdena. Jedna z nich – Assassin’s Creed: Bractwo – wpadła mi w ręce całkiem niedawno i oczywiście nie mogłam sobie odmówić tej przyjemności.

 

Tytuł opowiada o nieustającej walce między asasynami i templariuszami, a jej głównym bohaterem jest Ezio Auditore da Firenze. Opowiedziana w książce historia rozpoczyna się w momencie, w którym kończył się Assassin’s Creed: Renesans. Obywatele Rzymu żyją w nędzy i cierpieniu, a wszystko to za sprawą bezlitosnej rodziny Borgiów. Dlatego też słynny mistrz asasynów postanawia działać. Niestety misja zgładzenia Rodrigo Borgii nie ułożyła się po jego myśli. Ezio wraz ze swoim wujem Mariem postanawia powrócić do Monteriggioni i tam zaplanować kolejny ruch bractwa. Spokój i sielanka nie trwają długo. Następnego dnia Cesare Borgia atakuje i doszczętnie niszczy miasteczko. Z walki nie wszyscy wychodzą cali, a wśród nich jest sam Mario. Zraniony Auditore z matką i siostrą ucieka do Rzymu, a tam wraz ze swoim przyjacielem Machiavellim wprowadzają w życie plan eliminacji Borgiów. Oczywiście nie będzie to łatwe, gdyż Ezio stracił swoją ulubioną broń, a zdrajcy mogą się kryć nawet w samym bractwie.

 

Dla graczy, którzy poznali już przygody zawarte w Assassin’s Creed: Brotherhood, książka nie wniesie specjalnie nic nowego. Autor opisuje z dosyć dużą dokładnością historię opowiedzianą w grze. Nie braknie tu szybkich i spektakularnych akcji, szczegółowych opisów otoczenia oraz dialogów prawie nie zmienionych w stosunku do tego, co widzieliśmy na ekranie monitora. Dużą zaletą Bractwa jest brak jakichkolwiek przerw i sztucznych dłużyzn, czego w produkcji komputerowej nie brakuje. Oliver Bowden całkowicie zrezygnował też z postaci Desmonda, a skoki czasowe są dosyć sprytnie wyjaśnione. Ogólnie rzecz biorąc książkę czyta się bardzo przyjemnie, nie ma tu niepotrzebnych opisów i zanudzania czytelnika mało istotnymi faktami. Bardzo ciekawie prezentują się fragmenty walk, autor nie pomija dosyć brutalnych momentów, pełnych krwi i spadających głów. Moim zdaniem najlepiej wypadają „ciche” misje Ezia, gdzie musi on wykazać się sprytem i zwinnością. Wątki te czyta się z największym skupieniem i zainteresowaniem, w końcu nigdy nie wiadomo, co asasyn jeszcze wykombinuje.

 

Muszę przyznać, iż literacka wersja Brotherhood mocno mnie zaskoczyła. Nie spodziewałam się tak dobrze poprowadzonej narracji i wciągającej przygody. Byłam pewna chaosu w scenach batalistycznych i nudy pomiędzy nimi. Jednak w Assassin’s Creed: Bractwo nic takiego nie ma miejsca. Nie wiem tylko, czy jest to zasługa autora, czy po prostu dobrej bazy źródłowej. W końcu wersja pisana nie wnosi nic nowego do tej historii, ot tylko sprawnie przenosi perypetie Ezia Auditore znane z gry. Niemniej jednak książkę polecam wszystkim fanom serii Assassin’s Creed oraz miłośnikom literatury przygodowej.

 

Autor: Agata Szczechula

 
 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.