Świeże warzywa w moim mieście

świeże warzywa

W moim małym miasteczku mieszkam od urodzenia. Wprawdzie wyjeżdżałam stąd do szkoły średniej a potem na studia i obiecywałam sobie, że już nie wrócę, ale jakoś zawsze wracałam. Dziś mieszkam tu na stałe i bardzo lubię spacerować po miejskich uliczkach. Tutaj można dowiedzieć się bardzo wiele o życiu w każdym możliwym aspekcie. Dziś opowiem Wam o świeżości warzyw dostępnych w jednym z naszych warzywniaków.

Chcesz pysznego mieć ziemniaka…

To jedno z haseł reklamowych jednego z miejscowych warzywniaków. Jego właściciel zachwala w podobny sposób wszystkie swoje warzywa. Zgodnie z jego słowami są one najlepsze, ponieważ uprawia je na własnym polu bez sztucznych nawozów. Zgodnie z moją wiedzą – tak jest w rzeczywistości. Jeśli nie wszystkie, to przynajmniej spora część warzyw i owoców dostępnych w sklepie pochodzi z pól właściciela. Tym samym można przypuszczać, że rzeczywiście ziemniaki są nie tylko pyszne ale i zdrowe 🙂

Może nie są najładniejsze, ale…

Nie ma co ukrywać – kupujemy oczami. Ja bardzo często właśnie tak robię. Idąc do sklepu po warzywa, dokładnie oglądam je z każdej strony. Sprawdzam, czy nie są nadpsute, przejrzałe lub po prostu stare. Dla mnie pomidory nie muszą być identyczne, a jabłka wszystkie idealnie czerwone, ale raczej nie mam ochoty brać do koszyka niedojrzałych owoców czy warzyw. Jednakże zdaniem naszego sklepikarza wygląd nie ma znaczenia.  Najsmaczniejsze warzywa zazwyczaj nie są zbyt ładne. Owoce i warzywa uprawiane bez wsparcia chemicznego często wyglądają niezbyt zachęcająco, ale… No cóż, u naszego sklepikarza zawsze są najlepsze.

Codziennie świeże i smaczne

Idąc do warzywniaka zależy mi na kupieniu owoców i warzyw smacznych, zdrowych i świeżych. O smaku i właściwościach zdrowotnych pisałam już wyżej. Teraz pomysł właściciela warzywniaka na świeżość produktów dostępnych w sklepie –jest nim brak klimatyzacji. Zgodnie z jego twierdzeniem ciepło w sklepie z warzywami sprawia, że sprzedawca musi dbać o ich dobry stan. Moim zdaniem to trochę trudne zadanie, bo wokół mnóstwo bakterii, które tylko czekają na kilka ciepłych chwil, aby zaatakować warzywa i owoce, ale co tam 😉

Piękna sprzedawczyni

Na koniec warto wspomnieć, że w warzywniaku sprzedaje  piękna pani. Zakupy robione w jej towarzystwie są bardzo przyjemne. Rozmowy o polityce miejskiej, ploteczki o znanych mieszkańcach miasta i wszystkich sprawach ważnych dla tubylców bywają bardzo inspirujące. Jednak najbardziej zwraca uwagę jej niezwykłe, jak na sprzedawcę w sklepie z warzywami, ubranie. Pani sprzedawczynie wspaniale prezentuje się układając na wadze jabłka swoimi wypielęgnowanymi dłońmi z centymetrowymi tipsami. Niezwykle wygląda również wtedy, gdy nakłada ziemniaki, przybrudzone ziemią z pola, w śnieżnobiałych spodniach. Trzeba jednak przyznać, że robi to z niezwykłym wdziękiem. Trochę jej nawet zazdroszczę, bo niezależnie od pory dnia spodnie zawsze są w białym kolorze 😉

Moje male miasteczko jest bardzo inspirujące. A jak to jest u Was? Też macie swoje warzywniaki bez klimatyzacji i z ciekawymi sprzedawcami? Opowiedzcie koniecznie 🙂

 

Agnieszka Pytlińska