Jakie tłuszcze dla serducha?

Jakie tłuszcze dla serducha?
prof. Artur Mamcarz

Wywiad z prof. Arturem Mamcarzem, Kierownikiem III Kliniki Chorób Wewnętrznych i Kardiologii Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego

Panie Profesorze, nie od dziś słyszymy że modyfikacja diety może odsunąć w czasie choroby układu serca.Czy to prawda?

Mówiłem już o tym w jednym z ostatnich wywiadów. Modyfikacja diety jest jednym z elementów profilaktyki sercowo naczyniowej. Jest ona bardzo istotna i istnieje wiele dowodów medycznych które potwierdzają skuteczność zmiany diety w prewencji chorób układu krążenia. Niemniej ważne są jednak pozostałe elementy które na te zmianę stylu życia się składają. Warto podkreślić że nie wystarczy zmienić diety. To za mało. Należy zmienić swój styl życia i to trwale. Na tę zmianę składa się także niepalenie tytoniu i aktywność fizyczna.

No właśnie jak to jest z tym sportem? Co jeśli ktoś bardzo nie lubi się pocić?

Tu zaczynają się schody (śmiech). Wszystkie znane mi wytyczne medyczne mówią o tym, że aktywność fizyczna jest jednym z kluczowych leków. Użycie tu określenia „lek” nie jest przypadkowe. Sport wpływa na układ lipidowy, kontrolę ciśnienia, a nawet zmniejsza ryzyko cukrzycy i poprawia właściwości przepływowe krwi. Dlatego śmiało można mówić że sport jest absolutnie lekiem, o którym mówiło już wielu wybitnych lekarzy. Wojciecha Oczko, twierdził nawet, że ruch może zastąpić każdy lek, a żaden z leków nie jest w stanie zastąpić ruchu.

Jak dużo zatem powinniśmy się ruszać?

Przynajmniej 150 minut umiarkowanej intensywności wysiłku tygodniowo lub 75 minut intensywnej aktywności – takie są zalecenia. Jednak jeśli jest ktoś tak sportowooporny, to każda ilość wysiłku będzie wskazana. Lepiej wsiąść na rower czy wyjść na spacer niż siedzieć na kanapie. Nawet 15 minut dziennie to już coś. Jednak gdy na tapetę chcemy wziąć zalecenia, dobrze by było żeby to ten wskazany czas (150 minut umiarkowanej aktywności) rozłożyć na jak największą ilość dni w tygodniu – np 4. A jeśli ktoś znajduje w tym przyjemność, to można podwoić czas wysiłku – czyli 300 minut wysiłku umiarkowanego lub 150 intensywnego w tygodniu.

Nurtuje mnie jeszcze pytanie o tłuszcze nasycone. Ostatnio wiele słychać o ich szkodliwym działaniu, a zaleca się ich zamianę na nienasycone. Czyli jakie?

W wytycznych które są związane z prewencją miażdżycy, mówi się o tym, że kluczowym elementem w zmniejszaniu ryzyka sercowo-naczyniowego jest ograniczenie nasyconych kwasów tłuszczowych i tłuszczów trans i zastąpienie ich tłuszczami roślinnymi. Tak więc na wręcz kluczowym i zasadniczym miejscu w tym głównym elemencie ryzyka, jest ograniczenie tłuszczów nasyconych, które główne pochodzą od zwierząt (np. masło czy smalec), a zwiększenie spożycia tłuszcze nienasyconych pochodzenia roślinnego (tu polecam olej rzepakowy). Dowody naukowe mówią o tym jasno, a poziom tych zaleceń jest niezwykle wysoki. Tłuszcze nasycone powinniśmy ograniczać do minimum. Zastępujmy je roślinnymi, oczywiście w rozsądnych ilościach. W diecie powinniśmy spożywać maksymalnie 30-35% tłuszczów i dobrze, jeśli 25% z nich będzie tymi nienasyconymi. Ja polecam olej rzepakowy, bo zawiera on niezwykle potrzebne kwasy omega-3, które musimy dostarczać wraz z dietą. To właśnie kwasy ALA z rodziny omega-3, pomagają w utrzymaniu prawidłowego poziomu cholesterolu we krwi, dlatego jak najbardziej ten tłuszcz jest zbieżny z zaleceniami prewencji chorób układu krążenia. Najlepiej spożywać 2 łyżki dziennie tego oleju.

Co z tym kokosowym? Nasycony ale czy rzeczywiście zdrowy?

W medycynie posługujemy się dowodami naukowymi, a te jasno mówią o tym, że kwasy tłuszczowe nasycone są niezdrowe. Olej kokosowy zawiera tych kwasów w swoim składzie ponad 90%. Nie ma zatem żadnych powodów, by stosować go w swojej codziennej diecie. Kwasy nasycone są bezsprzecznie szkodliwe i są dowody naukowe na to, że podnoszą stężenie cholesterolu LDL w naszej krwi. Nadmiar tego cholesterolu podlega utlenieniu, następnie wchodzi do blaszki miażdżycowej i powoduje powstawanie miażdżycy, której konsekwencją jest zawał serca lub udar mózgu. A przypomnę, że spośród tłuszczów najmniej kwasów nasyconych zawiera olej rzepakowy, co jest kolejnym argumentem za wyborem tego tłuszczu w codziennej diecie.

Jeden komentarz


  1. Ja o swoich wątpliwościach pisałem już na Facebooku. Czytam w artykule: „(…) kluczowym elementem w zmniejszaniu ryzyka sercowo-naczyniowego jest ograniczenie nasyconych kwasów tłuszczowych i tłuszczów trans i zastąpienie ich tłuszczami roślinnymi. Tak więc na wręcz kluczowym i zasadniczym miejscu w tym głównym elemencie ryzyka, jest ograniczenie tłuszczów nasyconych, które główne pochodzą od zwierząt (np. masło czy smalec), a zwiększenie spożycia tłuszcze nienasyconych pochodzenia roślinnego (tu polecam olej rzepakowy)”.

    Swego czasu, na kursie kucharskim, mieliśmy wykłady z dietetyczką (prof., której nazwiska niestety nie pamiętam) To ona nas uświadamiała, że owe groźne tłuszcze trans występują w… popularnych olejach roślinnych i margarynach). Pamięć może być zawodna, więc sprawdzam w necie i znajduję podobne opinie. Zacytuję jedną z portalu nazdrowie.pl: „W przyrodzie tłuszcze trans występują w mleku (i jego przetworach, np. maśle) i mięsie zwierząt przeżuwających. Ich zawartość zależy od rodzaju mięsa – najmniej jest ich w wieprzowinie i kurczaku, a najwięcej w wołowinie i baraninie. Jak przekonują amerykańcy naukowcy, których wyniki badań zostały opublikowane w „Advances in Nutrition”, naturalnie występujące tłuszcze trans nie są szkodliwe dla zdrowia, ponieważ mają inny profil kwasów tłuszczowych niż przemysłowe tłuszcze trans. Wręcz przeciwnie, posiadają właściwości prozdrowotne. (…) Niezdrowe są tłuszcze trans, które powstają w wyniku przemysłowego uwodornienia (utwardzenia) olejów roślinnych” (sic!) Tę informację potwierdza również Wikipedia, choć ze zrozumiałych względów trudno ją uznać za wyrocznię.

    Chcącym zgłębić temat oleju rzepakowego polecam: http://www.dietaketogeniczna.org/9-olej-rzepakowy-wlasciowsci-nie-zdrowotne/

    Odpowiedz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.