Nie byłem fanem seriali z prozaicznego powodu. Pracując na zmiany nie zawsze miałem okazję zobaczyć kolejny odcinek, powtórek na bieżąco nie było, więc wpadałem niemal w szał. Na domiar wszystkiego, gdy w telewizji zaczął się serial „Niewolnica Isaura” (kto to jeszcze pamięta?) całkowicie się zniechęciłem i wziąłem rozwód z tego rodzaju filmami. Za sprawą przyjaciółki dałem się namówić na HBO GO i serial z gatunku fantasy – „Walka o tron”. Przyznam, że byłem lekko rozczarowany, pewnie dlatego, że nie przepadam za taką tematyką. I wtedy pojawił się zwiastun „Westworld”.
Niestety, jak wspomniałem powyżej, aby oglądać stosunkowo wartościowe pozycje filmowe, trzeba mieć kanał HBO. Nawet ci, co mają telewizję satelitarną muszą się liczyć z dodatkową opłatą za dostęp do trzech kanałów firmowanych tym skrótem. W dodatku daleki jestem od uznania ich za super, chłamu też tam niestety nie barak. Wróćmy jednak do serialu. W największym skrócie, „Westworld” to serial z gatunku science fiction, mroczna odyseja o narodzinach sztucznej inteligencji i rozkwicie ludzkiej grzeszności w świecie, w którym każdy człowiek (zasobny w kasę) może zrealizować swoje, nawet najbardziej ohydne fantazje. Na początek o obsadzie. Bez wątpienia na czoło wysuwa się Anthony Hopikns, znany z „Milczenia owiec”, tu grający dr Roberta Forda, jednego z dwóch twórców parku o nazwie „Westworld” i inteligentnych robotów zwanych hostami. Evan Rachel Wood, jako piękna Dolores, kobieta-host o łagodnym usposobieniu. Jeffrey Wright jako Bernard Lowe, host wspomagającego dr. Forda, który jest przekonany, że jest prawdziwym człowiekiem. Thanide Newton jako Maeve Millaj, host w roli burdelmamy. I wreszcie Ed Harris, bezimienny mężczyzna w czerni, czarny charakter o bardzo niejasnych koneksjach. I od razu dodam, wymienieni, podobnie jak cała rzesza aktorów drugorzędnych gra wręcz wspaniale.
Zresztą nie sposób powiedzieć cokolwiek złego na temat całego pierwszego sezonu tego serialu. Wartka akcja, jak u Hitchcocka zaczynająca się mocnym akcentem ze stale rosnącym suspensem, kilka wyrazistych, dość różnych w wymowie wątków i przepiękna sceneria zarówno parku stylizowanego na Dziki Zachód, jak i mrocznego laboratorium, gdzie tworzy się, naprawia i usprawnia hosty. Klimat serialu jak w „Solaris” Lema, pełna zagadek i filozoficznych rozważań o naturze i moralności człowieka z odwiecznym pytaniem o wolną wolę i jej ograniczeniach. Każdy z dziesięciu, godzinnych odcinków niesie ze sobą kolejne zaskakujące, sensacyjne rozstrzygnięcia, na miejsce których pojawiają się nowe zagadki, problemy i intrygi, szczególnie wśród obsługi parku. Fabuła jest oparta na wątku niekontrolowanego samorozwoju inteligencji hostów, która teoretycznie jest zaprogramowana w każdym, najdrobniejszym szczególe. A wszystko to okraszone niezbyt nachalną erotyką oraz już wszechobecną przemocą i krwią raz za razem zabijanych hostów (i nie tylko), które nie mogą się zrewanżować tym samym w stosunku do odwiedzającym park gości, dumnie zwanymi człowiekiem. Całość tworzy wręcz przerażającą wizję przyszłości, w której człowiek zaspakaja swoje najniższe instynkty.
Jeszcze raz chciałem podkreślić wręcz doskonały warsztat twórców serialu. Wszystko jest dopięte na ostatni guzik i widz ma wrażenie, że ta historia, choć w pełni fikcyjna, jest całkiem realna i możliwa. Tym bardziej fascynująca, że oto człowiek staje się bogiem hostów, ze wszystkimi tego konsekwencjami – w przedziale od bezwarunkowego poddaństwa do nienawiści. Szczerze polecam, a z mojego rozeznania wynika, że w necie już dość łatwo do niego dotrzeć. Mam już za sobą drugi sezon tego serialu, kolejne dziesięć odcinków, równie fascynujących, choć jakby innych. Ale o tym w następnej recenzji.
Autor: Kornel Wolny
Permalink
Na pewno żeby rozumieć dziś wiele symboli trzeba mieć rozeznanie i w tresciach- fabułach seriali i estetyce np gier typu Wiedźmin.To kultura masowa niegdyś – specyficznie narodowa,terytorialna.Wielki śmietnik jakim są m in memy uświadamia codziennie,że już nikt nie nadąży.Ze możliwe tylko nisze – kilka tysięcy osób,które rozróżniają i kojarzą.Coz,na pewno można i warto przyjrzeć się,co ponadczasowe i w powszechnym obiegu zostanie.
Permalink
Nie do końca potrafię się zgodzić z tym porównaniem „Wiedźmina” jako gry, do serialu filmowego „Westworld”. Pierwszej wystarczą zdolności manualne i strategiczne, drugi wymusza uwagę i próbę zrozumienia poruszanych w nim wątków i to wątków natury egzystencjonalnej. W recenzji drugiej części bez wątpienia położę większy nacisk na ten właśnie element.
Pozdrawiam.
Permalink
Pamiętajmy, że Fantastyka powstała dużo wcześniej niż gry komputerowe. To raczej gry i seriale bazują na literaturze S-F lub Fantasy. Często w nie najlepszym guście. A dobre S-F i Fantasy to prawdziwy pokarm dla duszy. W każdym wydaniu – i tym literackim, i filmowym, i w postaci gier. Serialu nie mam okazji oglądać, ale dobrą fantastykę bardzo lubię.
Permalink
Przyznam, że jestem bardziej niż wybredny jeśli w ogóle chodzi o film, a seriale w szczególności. Pewnie zmanierowany przez Lema i Strugackich jeśli chodzi o tematykę S-F. Ale temu serialowi naprawdę cokolwiek zarzucić, zarówno co do fabuły jak i realizacji.
Niestety, z obejrzeniem dziś filmu jest problem. Oprócz HBO GO i Player.pl nie znalazłem innej możliwości, poza nic niemówiącymi zwiastunami. A obie platformy wymagają rejestracji i są odpłatne.